niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 7 - Spacer po miasteczku

    Destiny trzymając Alana za rękę, spytała:
- To gdzie idziemy? 
- Znasz całe miasteczko?
- No niee.. do końca - Odpowiedziała Destiny
- No to mam plan! - Oznajmił Alan
- Powiesz jaki?
- Zobaczysz - Uśmiechając się powiedział Alan
- Mówisz jak moja mama! - Powiedziała Destiny
    Alan podszedł do budki z hod dogami i się zapytał:
- Z czym chcesz? Keczup czy musztarda?
- Z keczupem i musztardą - Odpowiedziała Destiny uśmiechając się
Alan zdziwiony jej wyborem powiedział:
- Dobry wieczór, ja poproszę dwa hot dogi jeden z keczupem a drugi z keczupem i musztardą
- Dobrze,.. - Powiedziała pani w budce
Pani w budce przygotowywała im hod dogi.
- Proszę 
- Dziękuję
Alan zapłacił Pani za hod dogi i poszli dalej.
- Kto normalny je musztardę z keczupem?! - Śmiejąc się zapytał Alan
- Nikt. Wiesz.. ja jestem ta nienormalna - Odpowiedziała Destiny śmiejąc się.
- Z czego się śmiejesz ? - Spytał Alan
- Z Ciebie - Odpowiedziała Destiny uśmiechając się
- Ze mnie?! Ja jestem taki śmieszny? - Spytał śmiesznym głosem Alan
- No, bo masz wąsy z keczupu - Zaśmiała się Destiny
- Aha. No tak To jest śmieszne - Powiedział zawstydzony Alan
- Czekaj.. pomogę Ci to zmyć - Oznajmiła Destiny  
Destiny go pocałowała w górną wargę.
- I jak zmyło się już? - Zapytał Alan
- Jeszcze nie - Odpowiedziała Destiny i go jeszcze raz pocałowała
- A teraz? - Ponownie zapytał się Alan
- Tak, już tak - Oznajmiła Destiny
Alan wziął na palec trochę keczupu i usmarował Destiny górną wargę.
- To teraz ja Cię umyję - Uśmiechnął się Alan i ją pocałował namiętnie
- Dobra idziemy dalej, chcę Ci pokazać takie jedno nieziemskie miejsce - Powiedział Alan i ruszyli.
Szli wolnym krokiem. Alan opowiadał śmieszne historie o niektórych miejscach i budynkach. Po jakimś czasie już dotarli do tego miejsca.
Miejsce to wyglądało wieczorem zniewalająco. Była to duża góra, z widokiem na miasteczko oświetlone światłami. Na górze znajdował się wielki dąb, a pod największą gałęzią była zbudowana ławka. 
- No, jesteśmy już na miejscu - Oznajmił Alan
- Jest tu naprawdę ślicznie - Odpowiedziała Destiny
- I to jest właśnie drugie ulubione moje miejsce - Powiedział Alan
- Dużo osób o nim wie? - Spytała się Destiny
- Nie. Tylko ty i Dejwid - Odpowiedział Alan
- Jak często tu przychodzisz?
- No wiesz, zależy jak często muszę coś rozmyślać. - Odpowiedział Alan
- Może usiądziemy?- Zaproponował Alan
Destiny nic nie powiedziała tylko kiwnęła głową, że się zgadza i usiadła. Wpatrywali się w gwiazdy i gwiazdozbiory. Nagle zauważyli spadająca gwiazdę:
- Patrz! Spadająca gwiazda! Szybko pomyśl życzenie - Krzyknęła Destiny
- Nie muszę - Powiedział spokojnym głosem Alan
- Dlaczego? - Spytała ze zdziwieniem Destiny
- Bo moje marzenie właśnie się spełnia - Odpowiedział ze zniewalającym uśmieszkiem
- Ooo.. to takie słodkie - Odpowiedziała zawstydzona Destiny
- Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć - Oznajmił
- No co? Mów - Powiedziała Destiny
- Zerwałem z Nicol na poważnie - Powiedział smutno a zarazem ulgowo Alan
- Dlaczego? Co się stało? - Spytała szczęśliwie ale ukrywając to Destiny
- W sumie to nic. Nie chciałem tego dłużej ciągnąć, bo to było po prostu bez sensu - Odpowiedział Alan
- I chciałem się Ciebie Destiny o coś zapytać - Oznajmił
- A o co? - Odpowiedziała 
Alan z pod ławki wyciągną czerwoną różę i powiedział:
- Zostaniesz moją dziewczyną? 
Destiny na trzy sekundy zamarła i jąkając odpowiedziała:
- J.. j.. ja?
- No chyba, że nie chcesz - Odpowiedział
- Niee.. znaczy tak. Yyy.. chcę z Tobą chodzić Alan - Odpowiedziała
 Alan się uśmiechną takim uśmiecham jakiego Destiny jeszcze nie widziała. Patrzyli sobie głęboko w oczy, przybliżając się do siebie stopniowo, a gdy byli już tak blisko, że stykali się swoimi wargami, po prostu się pocałowali.
Z powrotem patrzyli na gwiazdy i odezwał się Alan:
- Widzisz tą najjaśniejszą gwiazdę koło wielkiego wozu?
- Tak
- Gdy będziemy oddaleni od siebie, to popatrz na nią wtedy i ja będę na nią patrzeć
- Dobrze, będę - Odpowiedziała Destiny
- Jest dwadzieścia po ósmej, czas się już zbierać - Oznajmił Alan. Wziął za rękę Destiny i odeszli.
Szli szybkim krokiem ale jednocześnie takim spokojnym. Pod dom Destiny doszli w dwadzieścia minut, na koniec spaceru był duży całus w usta i we dwoje się rozeszli. Destiny weszła do domu i krzyknęła"Jestem!", rodzice siedzieli w salonie przed telewizorem. Nic nie powiedzieli. Destiny wyszła po schodach do pokoju i poszła spać.

4 komentarze:

  1. Eh.. Jakie to cudowne.. Tylko ciekawi mnie co będzie z tą Leną, ponieważ Destiny nie fajnie się zachowała :/.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    http://dusza-marzycielki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ;*

    http://beyourseeelf-lifestyle.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ,już nie mogę się doczekać nn ;

    Serdecznie zapraszam ,na nowy rozdział (już trzeci) Proszę wyrazić swoją opinię w komentarzu ^^
    http://uczucia-rozpaczy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń