poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 10 - Smakowita bitwa

   Po trzeciej lekcji, którą była Historia. Uczniowie weszli na stołówkę i podeszli do ladny z lanczem, żeby nabrać sobie jedzenie. Destiny nabrała sobie: sałatkę, frytki i jogurt truskawkowy. Wahała się pomiędzy truskawkowym, a jagodowym ale wybrała truskawkowy. A Alan wziął sobie tylko jogurt waniliowy. Natomiast Lena wzięła sobie hamburgera, sok pomarańczowy, frytki i jak wszyscy jogurt jagodowy. Cała trójka usiadła do stolika, ale nie do takiego, w którym siedzieli dotychczas, tylko do innego. Założyli nową paczkę, w której byli tylko oni.
  Destiny ubrudziła się keczupem na twarzy przez frytki, Alan próbował jej to wyczyścić ale rozmazał to jeszcze bardziej. Cała trójka się roześmiała. Destiny chcąc się odegrać, posmarowała jogurtem policzko Alana, gdy ten nie patrzył, tym razem tylko Lena się śmiała i powiedziała:
- Nie umiecie jeść jak ludzie?
Destiny najpierw popatrzyła na Alana chytrym wzrokiem, a potem na Lene. Wzięła frytkę i rzuciła w przyjaciółkę. Lena wzięła z sąsiedniej ławki pączka i rzuciła w Destiny, ale ona się uchyliła, a pączkiem dostał ktoś inny, który również chciał oddać ale trafił w kogoś innego. I tak rozpoczęła się "Smakowita bitwa". Dostała nawet dyro szkoły, która chciał powstrzymać te bitwę.
Destiny, Alan i Lena schowali się pod okrągłym stolikiem, by uniknąć dostania jedzeniem w twarz.
 Bitwa trwała z piętnaście minut, a wszyscy się świetnie bawili do puki nie wszedł zastępca dyrki. Wszyscy się jego bali, ponieważ dawał surowe kary i wiele uczniów przez niego nie przeszło do następnej szkoły.
- Kto to rozpoczął?! - Krzyknął Dyrektor i wszyscy ucichli jakby miało się coś zaraz stać.
Destiny popatrzyła szczenięcymi oczami na Alana a potem na Lene, gdy nagle Alan wsał i powiedział:
- To ja, panie dyrektorze
Destiny kucała jak słup.
- Nie prawda, to ja to rozpoczęłam - Oznajmiła, chroniąc swojego chłopaka
- Co ty robisz?! Ja to załatwię - powiedziała Alan do Destiny
- Jeśli ktoś tu ma być winny to tylko ja - oznajmiła Lena - Panie dyrektorze, ta dwójka nie jest niczemu winna to ja rozpętałam to "coś"
Wszyscy stali jak wmurowani.
- Hmm... niech pomyślę co by tu zrobić. Już wiem Lena.. Destiny and Alan! Marszem do mojego gabinetu. - Oznajmił Dyrektor ze złowieszczym uśmieszkiem, patrząc się na Alana
I cała trójka ruszyła gęsiego ze spuszczonymi głowami do gabinetu, dyrektor na nimi.
   Dyro zasiadł w swoim wysokim, czarnym fotelu i odezwał się:
- Niech mi ktoś powie co to miało znaczyć na stołówce! - powiedział podniesionym tonem dyrektor.
- To nie miało tak wyglądać, rzuciłam w Lene, a ona chciała mi oddać, a ja się schyliłam i dostał się ktoś inny - Opowiedziała destiny
Pan Dyrektor słuchając, patrzyła na Alana i powiedział:
- Alan a ty jaki miałeś w tym udział? - spytał zaciekawiony
- Nie miał żadnego - krzyknęła Destiny
- Tato, błagam nie rób im nic złego - wyszedł z szeregu Alan i podszedł do Dyrektora
- Tato? - szepnęła Lena
- Tak. To mój tata - Oznajmił Alan
- No by tu z wami począć? - zastanawiał się tata Alana i wzdychał
- Już wiem, po lekcjach posprzątacie całą stołówkę. Tym razem wam się upiecze ale nie ręczę za siebie następnym razem.
Nikt już się nie odezwał, tylko wszyscy wyszli w ciszy z gabinetu oprócz Dyra, który stał przed swym biurkiem.
Trója zamieniła jeszcze kilka słów i rozeszli się na lekcje.

piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 9 - Lena dowiaduje się o związku Destiny

    Na lekcji języka angielskiego Destiny i Alan przez cały czas na siebie spoglądali i uśmiechali. Lena nie wiedziała o co chodzi. 
Po dzwonku na przerwę dostali wypracowanie na zadanie domowe i wyszli na przerwę. Lena wyszła pierwsza i za drzwiami czekała na Destiny. Destiny z klasy wyszła razem z Alanem, trzymając się za ręce. Lena była coraz bardziej zdziwiona, więc zaczęła ich śledzić. Najpierw poszli do znajomych Alana, a później pod szafkę Destiny. Lena oczywiście za nimi. Ciągle się do siebie uśmiechali, a Lena powtarzała w kółko " Co tu się dzieje? ". Destiny chwilę po tym poszła do łazienki, a Lena za nią.
- Co wy robicie? - Spytała Lena
- Co? Kto? - Odpowiedziała Destiny
- Ty i Alan! - Krzyknęła Lena
- Aaa.. yy.. noo my ze sobą chodzimy - odpowiedziała Destiny
- Kto?! Ty i On ?! - Spytała Lena zła
- Tak - Oznajmiła Destiny
- Czemu mi nie powiedziałaś ? - Spytała Lena
- No właśnie chciałam dziś Ci o tym powiedzieć ale jakoś się teraz dowiedziałaś- Odpowiedziała Destiny
- No ba ja czekam na Ciebie, a ty wychodzisz z nim za rękę beze mnie! - Powiedziała Lena
- No przepraszam, jak mam Ci to wynagrodzić?
Lena się przez chwilę zastanawiała i odpowiedziała:
- Daj mi tą twoją szarą bluzkę, która mi się bardzo podoba 
- Spoko, mogę do tego jeszcze dorzucić Dejwida - Odpowiedziała Destiny
- Jak Dejwida? - Spytała Lena
- No bo ostatnio pytał czy nie masz chłopaka, a ja odpowiedziałam, że nie masz - powiedziała Destiny
- Serio? Pytał o mnie?-Uśmiecznęła się Lena
- Tak, więc jak chcesz to mogę was ustawić - Oznajmiła Destiny
- Pewnie, że chcę - odpowiedziała Lena
I całą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Destiny wychodząc powiedziała:
- Pogadamy na stołówce

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 8 - Kłótnia z Leną

    Był poniedziałek, Destiny obudził budzik, który był nastawiony na 6.30. Wyjrzała przez okno, aby sprawdzić jaka będzie pogoda. Zapowiadało się słonecznie. Destiny poszła do łazienki i się tam umyła oraz przebrała w ciuchy do szkoły. Jak już skończyła te czynności zeszła na dół do kuchni. Na śniadanie zrobiła Sobie dwie kanapki. Kanapki były zrobione z wędliną, pomidorem, solą i pieprzem. Do tego Destiny zaparzyła malinową herbatę. Usiadła do stołu. Gdy już zjadła, włożyła naczynia do zmywarki i poszła do pokoju się spakować. Popatrzyła na plan lekcji i zaczęła pakować swoje książki. Jak już się spakowała to zeszła na dół, pożegnała się i odeszła na przystanek. Autobus był punktualnie. Destiny do niego wsiadła i na samym końcu zauważyła Lene. Podeszła tak i powiedziała:
- Hej Lena! Co tam?
- Cześć - Odpowiedziała ignorującym głosem
- Coś się stało? - spytała Destiny
- Nie - Odpowiedziała krótko
Destiny wiedząc, że coś się stało już się nie odzywała. Jej głowa była zapełniona tylko myślami o co poszło Lenie. Po piętnastu minutach autobus dojechał pod szkołę. Destiny wyszła z niego jako 13, a Lena jako ostatnia. Destiny poszła do szafki odłożyć książki, a wzrokiem wyszukiwała Alana. Gdy zamykała drzwiczki i za nimi stał Alan. 
- Cześć Piękna, zmieniłaś już status na facebook'u ? - Zapytał śmiesznym głosem Alan
- Cześć Skarbie, nie, jeszcze nie - Odpowiedziała zdziwionym głosem, dając mu całusa na powitanie
- Aha - Odpowiedział Alan smutnym głosem
- Jak wrócę to zmienię, dobrze? 
- Jasne, że tak Kotku - Odpowiedział
- Dobra, ja muszę lecieć znaleść Lene, do zobaczenia misiu - Odeszła Destiny dając mu całusa na pożegnanie.  Destiny szukała Leny po całej szkole i nigdzie jej nie było. Nagle wpadła na myśl gdzie może ona być. szybkim krokiem poszła do damskiej toalety. Otworzyła drzwi i weszła. Okazało się, że to była dobra myśl bo Lena była w łazience. Destiny podeszła do Leny i zapytała:
- Powiesz mi czemu się na mnie obraziłaś?
- Nie wiesz?
- No właśnie nie!- Odpowiedziała Destiny
-To pomyśl. Dobra podpowiem Ci, Niedziela, coś Ci to mówi - Powiedziała rozłoszczona Lena
- No nie, nie możesz mi normalnie powiedzieć?! - Spytała zła Destiny
- No dobra powiem Ci !- Odpowiedziała Ochłonięta złością Lena
- W niedzielę, zadzwoniłam na telefon twojej mamy by Ci coś powiedzieć, ale okazało się, że Ciebie już nie było, no to się żegnałam z Twoją mamą i na koniec rozmowy powiedziałam, aby przekazała życzenia twojej cioci Luizy. I wiesz co się okazało? Że twoja ciocia nie miała wtedy imienin! A ty Sobie gdzieś wyszłaś! To się stało! - Opowiedziała zła Lena
Destiny się zawstydziła i się jej głupio zrobiło, ponieważ pierwszy raz okłamała swoją najlepsza przyjaciółkę.
- Powiedzieć Ci prawdę, która może trochę zaboleć? - Spytała Destiny
- No mów! I tak już nie mam nic do stracenia - Odpowiedziała Lena
- W niedzielę odmówiłam spotkania, ponieważ umówiłam się z Alanem i nie chciałam mu odmówić ani ciebie zranić. Właśnie takiej sytuacji chciałam uniknąć. Więc dlatego wymyśliłam to o tych imieninach cioci. - Powiedziała Destiny
- Czemu nie powiedziałaś? Przecież bym zrozumiała! Też bym wolała spotkanie z wymarzonym chłopakiem. - Oznajmiła Lena
- Przepraszam.. - Powiedziała Destiny przytulając się do Leny.
-  Przeprosiny przyjęte - Oznajmiła Lena
- Nawet wiem jak Ci to wynagrodzić - Powiedziała Destiny ze złowieszczym uśmiechem 
- Jak? - Spytała Lena
- Nadal Ci się podoba Dejwid? - Spytała Destiny
- Tak, a co? - Spytała przerażona Lena
- Zesfatam Was  - Odpowiedziała Destiny
- Ale jak? - Spytała Lena
- Zobaczysz już zaraz - Odpowiedziała Destiny i nagle zadzwonił dzwonek na język angielski. wszyscy udali się do swoich klas.

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 7 - Spacer po miasteczku

    Destiny trzymając Alana za rękę, spytała:
- To gdzie idziemy? 
- Znasz całe miasteczko?
- No niee.. do końca - Odpowiedziała Destiny
- No to mam plan! - Oznajmił Alan
- Powiesz jaki?
- Zobaczysz - Uśmiechając się powiedział Alan
- Mówisz jak moja mama! - Powiedziała Destiny
    Alan podszedł do budki z hod dogami i się zapytał:
- Z czym chcesz? Keczup czy musztarda?
- Z keczupem i musztardą - Odpowiedziała Destiny uśmiechając się
Alan zdziwiony jej wyborem powiedział:
- Dobry wieczór, ja poproszę dwa hot dogi jeden z keczupem a drugi z keczupem i musztardą
- Dobrze,.. - Powiedziała pani w budce
Pani w budce przygotowywała im hod dogi.
- Proszę 
- Dziękuję
Alan zapłacił Pani za hod dogi i poszli dalej.
- Kto normalny je musztardę z keczupem?! - Śmiejąc się zapytał Alan
- Nikt. Wiesz.. ja jestem ta nienormalna - Odpowiedziała Destiny śmiejąc się.
- Z czego się śmiejesz ? - Spytał Alan
- Z Ciebie - Odpowiedziała Destiny uśmiechając się
- Ze mnie?! Ja jestem taki śmieszny? - Spytał śmiesznym głosem Alan
- No, bo masz wąsy z keczupu - Zaśmiała się Destiny
- Aha. No tak To jest śmieszne - Powiedział zawstydzony Alan
- Czekaj.. pomogę Ci to zmyć - Oznajmiła Destiny  
Destiny go pocałowała w górną wargę.
- I jak zmyło się już? - Zapytał Alan
- Jeszcze nie - Odpowiedziała Destiny i go jeszcze raz pocałowała
- A teraz? - Ponownie zapytał się Alan
- Tak, już tak - Oznajmiła Destiny
Alan wziął na palec trochę keczupu i usmarował Destiny górną wargę.
- To teraz ja Cię umyję - Uśmiechnął się Alan i ją pocałował namiętnie
- Dobra idziemy dalej, chcę Ci pokazać takie jedno nieziemskie miejsce - Powiedział Alan i ruszyli.
Szli wolnym krokiem. Alan opowiadał śmieszne historie o niektórych miejscach i budynkach. Po jakimś czasie już dotarli do tego miejsca.
Miejsce to wyglądało wieczorem zniewalająco. Była to duża góra, z widokiem na miasteczko oświetlone światłami. Na górze znajdował się wielki dąb, a pod największą gałęzią była zbudowana ławka. 
- No, jesteśmy już na miejscu - Oznajmił Alan
- Jest tu naprawdę ślicznie - Odpowiedziała Destiny
- I to jest właśnie drugie ulubione moje miejsce - Powiedział Alan
- Dużo osób o nim wie? - Spytała się Destiny
- Nie. Tylko ty i Dejwid - Odpowiedział Alan
- Jak często tu przychodzisz?
- No wiesz, zależy jak często muszę coś rozmyślać. - Odpowiedział Alan
- Może usiądziemy?- Zaproponował Alan
Destiny nic nie powiedziała tylko kiwnęła głową, że się zgadza i usiadła. Wpatrywali się w gwiazdy i gwiazdozbiory. Nagle zauważyli spadająca gwiazdę:
- Patrz! Spadająca gwiazda! Szybko pomyśl życzenie - Krzyknęła Destiny
- Nie muszę - Powiedział spokojnym głosem Alan
- Dlaczego? - Spytała ze zdziwieniem Destiny
- Bo moje marzenie właśnie się spełnia - Odpowiedział ze zniewalającym uśmieszkiem
- Ooo.. to takie słodkie - Odpowiedziała zawstydzona Destiny
- Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć - Oznajmił
- No co? Mów - Powiedziała Destiny
- Zerwałem z Nicol na poważnie - Powiedział smutno a zarazem ulgowo Alan
- Dlaczego? Co się stało? - Spytała szczęśliwie ale ukrywając to Destiny
- W sumie to nic. Nie chciałem tego dłużej ciągnąć, bo to było po prostu bez sensu - Odpowiedział Alan
- I chciałem się Ciebie Destiny o coś zapytać - Oznajmił
- A o co? - Odpowiedziała 
Alan z pod ławki wyciągną czerwoną różę i powiedział:
- Zostaniesz moją dziewczyną? 
Destiny na trzy sekundy zamarła i jąkając odpowiedziała:
- J.. j.. ja?
- No chyba, że nie chcesz - Odpowiedział
- Niee.. znaczy tak. Yyy.. chcę z Tobą chodzić Alan - Odpowiedziała
 Alan się uśmiechną takim uśmiecham jakiego Destiny jeszcze nie widziała. Patrzyli sobie głęboko w oczy, przybliżając się do siebie stopniowo, a gdy byli już tak blisko, że stykali się swoimi wargami, po prostu się pocałowali.
Z powrotem patrzyli na gwiazdy i odezwał się Alan:
- Widzisz tą najjaśniejszą gwiazdę koło wielkiego wozu?
- Tak
- Gdy będziemy oddaleni od siebie, to popatrz na nią wtedy i ja będę na nią patrzeć
- Dobrze, będę - Odpowiedziała Destiny
- Jest dwadzieścia po ósmej, czas się już zbierać - Oznajmił Alan. Wziął za rękę Destiny i odeszli.
Szli szybkim krokiem ale jednocześnie takim spokojnym. Pod dom Destiny doszli w dwadzieścia minut, na koniec spaceru był duży całus w usta i we dwoje się rozeszli. Destiny weszła do domu i krzyknęła"Jestem!", rodzice siedzieli w salonie przed telewizorem. Nic nie powiedzieli. Destiny wyszła po schodach do pokoju i poszła spać.

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 6 - Odmówienie spotkania

     Gdy Destiny zjadła  musli, poszła po telefon aby zadzwonić do Leny. Wyszukała jej numer i nacisnęła zieloną słuchawkę. Po dwóch sekundach usłyszała "Przepraszamy ale twoje konto jest puste" a potem to samo tylko, że po angielsku. Destiny pożyczyła się telefonu mamy i przepisała numer Leny i do niej zadzwoniła. 
- Hej Lena tu Destiny 
- Hej Destiny! Czemu dzwonisz?
- Jest taki mały problem - Oznajmiła Destiny
- A jaki to problem? - Zapytała Lena
- No.., że dziś nie dam rady się z Tobą spotkać, bo jadę do cioci Luizy na imieniny - Szybko coś wymyśliła Destiny
- No dobra nic nie szkodzi, przecież możemy się spotkać w każdy inny dzień - Pozytywnie powiedziała Lena
- No to fajnie, do zobaczenia - Powiedziała Destiny
- Do zobaczenie 
I się rozłączyły. Destiny odetchnęła z ulgą i się uśmiechnęła. Wyszła na górę i zaczęła szperać w szafie poszukując ciuchów na  wieczór. Wybrała ciemno fioletową tunikę do tego krótkie spodenki i trampki. Włosy miała uczesane w małego koka, a na uszach kolczyki w kokardkę. 
Destiny weszła jeszcze na chwilę do łazienki i posmarowała swoje usta błyszczykiem. Weszła jeszcze na chwilę na laptopa, gdy napisał do niej Alan.
- No ja już za minutkę wychodzę, Dejwid mnie podrzuci 
- No spokojnie przecież Ci nie ucieknę - zażartowała Destiny
- To ja już wyjeżdżam - I zniknął 
Destiny wyłączyła laptopa i zbiegła po schodach do drzwi. Nie wiele czasy później podjechał samochód, a z niego wysiadł Alan i samochód odjechał. Podszedł pod drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Destiny otworzyła drzwi, złapała go za rękę i poszli w dal.
   Po jakimś czasie zadzwonił mamy Destiny telefon, to była Lena. Mama Destiny podeszła i odebrała go.
- Dzień dobry z tej strony Lena czy jest Destiny? - Zapytała Lena
- Dzień dobry, niestety ale jej nie ma, wyszła gdzieś - Odpowiedziała mama
- Aha. To dziękuję i proszę przekazać życzenie z okazji imienin dla cioci Luizy
- Ale ciocia Luiza nie ma dziś imienin - Oznajmiła mama
- Nie ma? Ale Destiny mi powie... - I nagle Lene olśniło
- Aha to nie, przepraszam bardzo i dobranoc - Powiedziała Lena
- Dobranoc Lena- powiedziała mama
Lena była smutna, że ją najlepsza przyjaciółka okłamała. Postanowiła, że jutro ją poprosi o wyjście i z nią wytłumaczy tą sprawę.

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 5 - Zaplanowanie spotkania

    Była niedziela, Destiny po przebudzeniu poszła do łazienki się umyć i przebrać w ubrania codzienne. Jak wyszła z łazienki, włączyła laptopa i zeszła po cichu na dół po śniadanie. Na śniadanie zrobiła sobie trzy kanapki z szynką, sałatą, pomidorem, pieprzem i solą. Do tego herbatę malinową. I uciekła na górę do pokoju. Usiadła przed laptopem i zaczęła pisać z Leną. Umówiła z nią dziś na spacer. 
 Dobiła godzina dwunasta, nadszedł czas na obiad. Destiny zeszła po schodach do kuchni pytając się mamy co na obiad:
- Mamo, co na obiad?
- Zobaczysz - odpowiedziała mama
- Czemu ty zawsze tak mówisz, zamiast powiedzieć konkretnie ?! - Spytała Destiny
- Bo Tak! Siadaj już - Powiedziała mama
 I Destiny usiadła do stołu.
- Zawołaj jeszcze tatę - Powiedziała mama
- Tatooo...! Chodź na obiad! - Krzyknęła Destiny
 I tata niebawem się pokazał i także zasiadł do stołu. Mama podała obiad na stół i wszyscy zaczęli jeść. Po obiedzie Destiny poszła do pokoju. Siadła przed laptopem i zaczęła sprawdzać swoje powiadomienia. Gdy już tak siedziała tam z pół godziny i nie miała co robić, postanowiła już zejść z laptopa. Odchodząc od laptopa nie zamknęła strony tylko schowała go do paska usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości na facebook'u. Destiny odwróciła się, wiedząc że to napisała Lena. Podeszła do laptopa i otworzyła stronę. Osoba, która napisała do Destiny to nie była Lena tylko Alan. Napisał do niej:
- Cześć. Co tam?
- O hej. Dobrze. A u Ciebie? - Odpowiedziała Destiny
- A też, trochę mi się nudzi
- No mi też
- To co wyjdziemy gdzieś? - Zaproponował Alan
Destiny zastanawiając się przez chwilę odpisała:
- No czemu nie?
- O której Ci by pasowało?
- No nie wiem mi obojętnie
- No to może za dwie godzinki? 
- No pewnie, to ja czekam 
Destiny pożegnała się z Alanem i odeszła od laptopa. Położyła się na łóżku i myślał jak odmówić spaceru Lenie, aby nie była obrażona. 
Zaszła na dół do kuchni i przygotowała sobie miskę musli. Zasiadła do stołu i jadła. Nagle wpadła na plan jak odmówić Lenie zaplanowanego spotkania.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 4 - Impreza u Alana

   Destiny się obudziła i przypomniała sobie o dzisiejszej imprezie. Postanowiła, że zaplanuje już mniej więcej jak się ubierze. Wymyśliła, że ubierze się w spodnie rurki do tego biały T-shirt z nadrukiem amerykańskiej flagi. Buty to będą czarne trampki a włosy rozpuszczone z grzywką na bok. Bransoletki to będą takie kółka kolorowe. Ale musiała się upewnić czy czegoś tam jeszcze nie dodać, więc zadzwoniła do Leny. I spytała:
- Lena masz czas?
- No mam
- To przyjdź do mnie za pół godziny 
- Dobra, będę 
I się rozłączyły. Destiny w tym czasie poszła się przebrać i zjeść śniadanie. Na śniadanie zjadła sobie dwie kanapki z wędlina i pomidorem, a do tego herbatę. Jak zjadła poszła oglądać telewizję. 
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Destiny się zerwała z kanapy i otworzyła drzwi. Była to Lena. Dziewczyny poszły do góry, do pokoju. Destiny powiedziała jej w co się ubierze. Lena powiedziała, że do tego jakieś kolczyki by się przydały. Szybko jakieś znalazły.  Destiny włączyła laptopa i dziewczyny siedziały przed nim przez jakieś półtora godziny, gdy nagle Destiny się odezwała:
- A ty?
- Co ja?
- W co ty się ubierzesz? - spytała Destiny
- No myślałam, że w krótkie spodenki a do tego biała tunika.- odpowiedziała Lena
- A buty?
- No baleriny, czy nie?
- No mogą być.
Po chwili odezwała się :
- Na mnie już czas - oznajmiła Lena.
- No dobra, to idę Cię odprowadzić pod drzwi.
Destiny odprowadziła Lene pod drzwi i wróciła do pokoju. Zostało jeszcze tylko trzy godziny do imprezy. Pierwszy raz będzie na takiej imprezie.
Destiny pobiegła do kuchni napić się oranżady i wróciła do pokoju. Zaczęła się już ubierać, po chwili usłyszała dźwięk powiadomienia na Facebook'u. Podeszła do laptopa i sprawdziła. Okazało się, że to było zaproszenie do grona znajomych od Alana. Destiny aż oman nie zemdlała. Gdy już doszła do siebie poszła do łazienki odświeżyć twarz i umyć zęby. Miała lettki makijaż bo tylko tusz do rzęs, puder i różowy-brokatowy błyszczyk. Zostało tylko jedna godzina, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Destiny podeszła pod drzwi i je otworzyła. Była to Lena. Destiny wpuściła ją do środka i powiedziała:
- Wow, ale ty wyglądasz...- nawet nie dokończyła zdania, gdy Lena się odezwała
- Ja? To właśnie ty
-  No nie byłam bym tego taka pewna
- To co idziemy już?- Zapytała Lena
- No - Zgodziła się Destiny
Destiny krzyknęła głośno " Wychodzę, mam telefon" i usłyszała "okey".
Dziewczyny szły spokojnie i nie śpiesząc się.
Gdy już doszły pod dom Alana, dziewczyny były zaskoczone.  Jego dom był wielki i ładnie zaprojektowany. Miał trzy piętra, a pokoje z balkonami. Ogród był zadbany i idealnie przycięty. 
  Weszły do środka. Było tam zniewalająco. Muzyka głośno grała, było dużo ludzi, niektórych Destiny nie znała. Na stole w koncie salonu stał stolik z przekąskami i z napojami. 
Lena do Destiny :
- Łał, ale tu jest... - nawet nie dokończyła gdy Destiny przeszkodziła
- Wiem, nie musisz kończyć. Patrz tam stoi Alan! 
- No to idź z nim pogadaj.
- Ale jak? - Spytała Destiny
- No nie wiem, wymyśl coś
- Tylko co?
Alan  odwraca się i patrzy na dziewczyny. Uśmiecha się zniewalająco i idzie w kierunku Destiny.
- O nie! idzie tu! - zdenerwowana powiedziała
Alan podchodzi do dziewczyn i mówi:
- Cześć, dziewczyny. I jak podoba się wam moje królestwo?
- No wiesz jesteśmy tu od jakiś dziesięciu minut i jak na razie jest fantastycznie.- Odpowiedziała Destiny.
- To się bardzo cieszę, czekajcie poznam was z moim bratem, on jest didżejem na tej imprezie.
- Okey - odpowiedziała tym razem Lena
Tym czasem Lena między Destiny 
- Ejj a jak to ktoś fajny? - Zapytała Lena
- No to się poznacie. O idą! - Oznajmiła Destiny
- No to jest mój brat, Dave ale mówimy na niego Dejwid. - Powiedział do Destiny i Leny
- A to jest Destiny i Lena - Powiedział do Dejwida.
Dave był starszy od Alana o 2 lata. Miał ciemną karnację i czarne włosy postawione na żelu. 
Ładne, śnieżne zęby.  Oczy miał niebieskie.
- Yo, Destiny, Yo, Lena, miło mi poznać - Powiedział Dejwid
- Mi też - Odpowiedziały jednocześnie dziewczyny i się lekko zaśmiały.
- Dobra ja spadam no moje miejsce - Oznajmił Dejwid patrząc się słodko na Lene i odszedł.
- Co to oprowadzić was? - Zapytał Alan
- No pewnie- Odpowiedziała Destiny
- Wiecie, może ja zostanę tu na dole i coś zjem - Szybko wymyśliła Lena, żeby jak najdłużej patrzeć na Dejwida.
- No dobra nie będę Cię zmuszał - Oznajmił Alan
- To do zobaczenia później - Powiedziała Lena
- No na razie - Powiedziała Destiny uśmiechając się
Alan objął Destiny i zaczął oprowadzać ją po jego domu. Zaczął od pierwszego piętra, na którym znajdowały się pokoje takie jak: dwie łazienki, kuchnia, salon, trzy przedpokoje i jeden pokój przeznaczony do różnych zabaw. 
- No to teraz idziemy na drugie piętro- Oznajmił Alan
- Okey
Gdy doszli do jego pokoju Alan się odezwał:
- Wiesz.. tam nie ma nic ciekawego ale zapraszam- powiedział, otwierając drzwi
 Gdy tam weszli Destiny zaświeciły się oczy. Pokój był ogromny koloru ciemno niebieskiego z jasnymi akcentami. Na ścianie wisiały plakaty słynnych koszykarzy jak i piłkarzy. W kącie była klasyczna gitara. Naprzeciwko łóżka wisiał mały kosz do koszykówki a pod nim piłka koszykowa. Na półce zdjęcia rodziny i jego osiągnięcia. Destiny rozglądając się podeszła do zdjęcia jego i jego ojca i powiedziała:
- To twój tata?
- Tak
- Gdzie on teraz jest?
- W Norwegi 
- Szkoda, pewnie rzadko się widujecie?
- Nie aż tak rzadko. Przez całe wakacje, we wszystkie święta i kiedy tylko chcemy. Ale bilety są bardzo drogie. - Odpowiedział Alan 
- Chodź pokażę Ci jeszcze widok z balkonu - Powiedział Alan i wziął ją za rękę
Przesunął szklane drzwi i wyszli na balkon. Widok był piękny.
- Jak tu jest ślicznie - Oznajmiła Destiny
- Wiem, to jest jedno z moich ulubionych punktów widokowych. Ja i mój brat mamy najlepsze widoki, rodzice mają widok na główną ulicę.
- Też bym taki chciała, tylko że z mojego balkony widać same drzewa i sąsiadów. - Powiedziała Destiny
- To co idziemy nad basen? - Zaproponował Alan
- No pewnie
Zeszli na dół i wyszli na basen. Basen był w kształcie takiej jakby fasolki i był ładnie oświetlony. 
- To co skaczemy? - Zapytał Alan
- Yy.. w ciuchach? - Zapytała przerażona Destiny
- No chyba, że wolisz sie rozbierać? - zażartował Alan
- No dobra to skaczemy - powiedziała szybko Destiny i wepchnęła Alana do wody. I zaczęła się śmiać, Alan także.  
- Pomożesz mi wyjść? - Zapytał Alan wyciągając rękę do niej. Destiny podała mu rękę, Alan ją pociągnął i Destiny wleciała do wody. Za czeli razem pływać i sobie nawzajem dokuczać. Destiny chciała dopłynąć do drabinki aby wyjść ale Alan złapał ją za biodra, następnie ją objął i przytulił mówiąc do uszka " Nie puszczę Cię tam, bo potrzebuję Cie tu". Destiny się odwróciła w stronę Alana i się uśmiechnęła, pytając:
- Do czego mnie tu potrzebujesz?
Alan patrząc jej głęboko w oczy pocałował ją. 
Patrzyli sobie w oczy w tedy tym razem Destiny go pocałowała. Wyszli z wody, Alan podał jej ręcznik. Gdy się już wytarli do Destiny zadzwonił telefon. To była mama i powiedziała jej żeby już wracała do domu. Destiny niechętnie się zgodziła i powiedziała że będzie do godziny i się rozłączyła.
- Niestety zaraz muszę już iść - Powiedziała do Alana
- No spoko odprowadzę Cię - Powiedział Alan
- No chyba nas bo ja jestem tu z Leną. - Powiedziała Destiny
- O właśnie a gdzie ona jest? - Zapytał Alan
- Nie wiem, poszukajmy jej
I zaczeli jej szukać. Nigdzie jej nie było. Alan podeszedł do brata i spytał się go czy nie widział Leny. Dejwid odpowiedział:
- Miałem przekazać, że on musi już iść do domu
- Aha dzięki
Alan podeszedł do Destiny i jej powiedział:
- Lena już poszła
- Jak to beze mnie? No to trudno, chyba faktycznie mnie tylko odprowadzisz
- No to co zbieramy się? - zapytał Alan
- No - odpowiedziała sympatycznym głosem Destiny
Alan wziął ją za rękę i wyprowadził z domu. Szli spokojnie, opowiadali o zbliżających się wakacjach, gdy już byli pod domem Destiny, Alan się zapytał:
- I co podobało się?
- No bardzo
- To się bardzo cieszę
Destiny podziękowała mu za zaproszenie i go pocałowała namiętnie. 
- Do zobaczenie  Destiny- powiedział odchodząc Alan
- Do zobaczenia Alan- Krzyknęła
Destiny weszła do domu i powiedziała:
- Już jestem 
- Najwyższa pora - powiedziała mama
Destiny poszła do pokoju i rzuciła się na łóżko i tak zasnęła.

sobota, 30 czerwca 2012

Rozdział 3 - Zapisane w pamiętniku...

   "Drogi pamiętniku wiem, że dawno nie pisałam, ale takiego wydarzenia nie można zapomnieć. Dziś tak z dnia na dzień byłam na spacerze z Alankiem ;*. Zaprosił mnie gdy wpadłam na niego w drzwiach. Wiem to  jest nie do uwierzenia ale jednak to się stało. Własnie mnie odprowadził do domu. Był to taki niesamowity spacer. Bardzo wiele się dowiedziałam jak w pierwszy dzień. I dziwię się że on mnie wogule zauważył. Przecież on jest popularny i megaa przystojny, a ja.. ja jestem nieśmiałą uczennicą i jeszcze młodszą od niego o rok. Chodź to wcale nie jest takie złe. Bardzo bym chciała z nim pobyć dłużej. Ma swoją dziewczynę, która jest najładniejsza w szkole, ale strasznie jest plastikowa i fałszywa. leci na nią pół szkoły. No trudno takie życie, jesteśmy z innych światów i najwyższa pora do nich powrócić." Destiny napisała jeszcze kilka słów o tym, schowała zeszyt głęboko pod łóżko. Włączyła laptopa i zaczęła pisać z przyjaciółką, Leną. Lena była bardzo inteligentną dziewczyną. Chodziła do tej samej klasy co Destiny. Miała długie, ciemne, blond włosy. Oczy miała niebieskawe, jedno ciemniejsze od drugiego. Była wysoka, mniej więcej taka jak Destiny. Ubierała się bardzo modnie i niektóre ubrania pożyczała Destiny.
Gdy już skończyła z nią pisać wyłączyła laptopa, schowała go to pokrowca i poszła do łazienki się wykąpać i przebrać w piżamę. Gdy już wyszła, wskoczyła do łóżka i zasnęła.
       Następnego dnia był piętek. Zadzwonił budzik o 6.30, dziewczyna jeszcze trochę poleżała i wstała. Poszła do łazienki by się umyć i ubrać, później zeszła na dół i zjadła śniadanie. Zadań domowych żadnych nie miała. Włączyła telewizor w kuchni i zaczęła oglądać. O 7.28 wyszła z domu na przystanek. Na przystanku była o punktualnie o 7.30 i już z daleka widziała nadjeżdżający autobus.
Autobus zatrzymał się na przystanku, Destiny stanęła naprzeciwko drzwi, gdy one się otworzyły. Weszła do niego i usiadł zaraz za kierowcą. Autobus dojechał pod szkołę i wszyscy wysiedli.
     Po drodze do wejścia Destiny spotkała Lene, która po dwóch tygodniach powróciła choroby powróciła do szkoły. Szły razem do klasy, opowiadając sobie jak tam miną czas i co tam słychać.
Na matematyce Destiny siedziała za Alanem a obok niej siedziała Lena. 
  Pani zrobiła kartkówkę z potęg, z której Destiny dostała 5-, Lena 5, Alan 4+, a Nicol 2+. Destiny była zadowolona z tego, że Nicol okazała się głupsza od niej. Alan się odwrócił w stronę Destiny i jej pogratulował. Dziewczyna się uśmiechnęła i podziękowała. Po tej lekcji była Plastyka, na której większość klasy dostała po szóstce. I tak spokojnie minęły kolejne lekcje. Gdy nadszedł czas na lancz, dziewczyny szły na stołówkę. Wzięły na tace to samo, czyli: sałatkę, frytki i jogurt.  Szły w stronę wolnych miejsc, gdy Alan wstał i krzykną:
- Destiny, chodźcie do nas!
   I dziewczyny udały się do stolika, przy którym siedział Alan ze swoimi znajomymi. Nicol dziś w szkole nie było. Usiadły do stolika przy czym Destiny zapoznała Lene z Alanem i z jego paczką.
Po zjedzeniu lanczu Alan zaproponował Destiny pójście z nią na stronę. Alan nie uważał, że Destiny jest brzydka wręcz przeciwnie, uważał że jest bardzo ładna i w dodatku interesująca.
- Cześć Destiny
- Hej
- Mam dla Ciebie propozycję - powiedział Alan
- Jaką?
- Masz plany na sobotę?
Destiny nie wiedząc co miał na myśli, odpowiedziała:
- Nie
- To dobrze, bo pomyślałem, że może byś wpadła na imprezkę do mnie o 19? Jeśli chcesz możesz zabrać Lenę ze sobą, wydaję się być spoko.
- Wiesz co pogadam z nią i dam Ci znać później ok? - zaskoczona odpowiedziała
- Dobra to czekam
- Aaa.. Nikol będzie?- spytała się Destiny
- Nie wiem, raczej nie
- Aha. No to do zobaczenia - powiedziała Destiny
- No do zobaczenia
Wrócili do stolika i dokończyli jedzenie. Jak Lena i Destiny skończyły jeść to oddaliły się od stolika, dziękując za zaproszenie. Udały się do szkolne łazienki i zaczęły rozmawiać na temat imprezy sobotniej:
- Lena co robisz w sobotę?- Zapytała nieśmiało Destiny
- Nie wiem, chyba nic szczególnego. A co?
- Bo Alan nas zaprosił na imprezę...
- Serio? NAS? Jakoś nie wieże
- Ale być chciała iść czy nie? - spytała Destiny
- No chciałam bym. Ma fajnych kolegów
- To idziemy!
 Zadzwonił dzwonek na lekcję. 
Destiny gdy usiadła do ławki wyrwała kawałek kartki i napisała " będziemy na pewno" i rzuciła Alanowi na stolik. Alan odczytując tą wiadomość, popatrzył się na dziewczyny i się uśmiechną. A one to odwzajemniły.
Do domu, Destiny wracała z Leną. Gdy siedziały w autobusie rozmawiały wyłącznie tylko o sobocie.
Gdy Destiny dojechała do domu zjadła obiad i poszła do swojego pokoju. Włączyła laptopa i sprawdziła swoje powiadomienia. Jakiś czas siedziała na czacie i poszła na dół oglądać telewizję.
Lekcji już nie musiała odrabiać bo był już koniec roku szkolnego. 
Zjadła kolacje i poszła się umyć do łazienki, przebierając się w piżamę. Jak wyszła z łazienki wyłączyła laptopa i poszła spać.

czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 2- Niezwykły spacer (część 2)

   Była lekcja czwarta-język angielski, gdy do Destiny podszedł Alan:
- No cześć
- Hej
- To co idziemy na ten spacer po szkole?
- No ja myślę
- To spotkajmy się koło fontanny w parku o 16. Może być?
Do klasy weszła nauczycielka a Alan cichym głosem usłyszał " może być" i usiadł do ławki.
Lekcja była przeciętna, nic nowego. Jak zawsze Destiny notując w zeszycie słowa nauczycielki, miała głowę w chmurach. Myślała, co będą robić na spacerze oraz czy to będzie tylko zwykły spacer czy też coś więcej...
Po czwartej lekcji Destiny miała jeszcze dwa W-F i godzinę wychowawczą, która było odwołana, ponieważ pan zachorował. Szybko te lekcje minęły. Destiny poszła do szkolnej szafki po książki, spakowała je do torby i szybkim krokiem wyszła, nadal myśląc o dzisiejszym spacerze. Była godzina 14.31, Destiny wsiadła do autobusu i pojechała do domu. Gdy autobus podjechał pod jej dom wysiadła z niego, pobiegła do domu. Rzuciła w kąt torbę i pobiegła do pokoju w poszukiwaniu ubrań. Szybko je znalazła i się w nie przebrała. Pobiegła do kuchni, a po drodze spotkała mamę i spytała:
- Co na obiad?
- Naleśniki. Odgrzej sobie.
- A gdzie są?
- Na stole
- Dzięki.
Dziewczyna szybko nałożyła sobie na talerz dwa naleśniki i włożyła je do mikrofalówki. Popudrowała je cukrem pudrem i zaczęła je jeść. Gdy skończyła była godzina 15.40. Destiny wybiegła z domu mówiąc tylko "wychodzę". Szła średnim krokiem, kiedy tam doszła była godzina 15.58. Widziała, że Alan już tam na nią czeka, więc przyśpieszyła krok.
Gdy już tam doszła Alan powiedział:
- No hej Destiny
- Hej, to gdzie idziemy?
- No myślałem, że przejdziemy się w magiczne miejsce, zgadzasz się? -  zaproponował Alan
- Ale gdzie to jest? - odpowiedziała Destiny
- Zobaczysz.. Chyba się nie boisz? - powiedział Alan
- Nie, no skąd? - powiedziała Destiny
- To dobrze - odpowiedział Alan letko się uśmiechając.
Po drodze spytał:
- Opowiesz coś o sobie?
- No, ale co byś chciał wiedzieć? - Odpowiedziała Destiny
- Wszystko
- No to, to trochę zajmie, moje życie jest pełne wrażeń- Powiedziała Destiny
- Spokojnie mamy dużo czasu - Powiedział Alan
Destiny przez całą drogę opowiadała o swoim życiu. Gdy już tam doszli, Alan pokazał jej o tej porze wschód słońca. Był piękny. Niebo było różowo-pomarańczowe, a słońce przykryte częściowo chmurami. To wszystko odbijało się w wodzie, która błyszczała w tym świetle. Destiny była zachwycona.
- Zawszę gdy mam doła czy muszę odpocząć od życia przychodzę własnie w to miejsce - powiedział Alan
- To często się zdarza? - Zapytała Destiny
- Nie, ale nie tylko po to tu przychodzę, czasem przychodzę tutaj po to aby pomyśleć nad życiem. Ludzie ode mnie oczekują sukcesu w sporcie jako Kapitan drużyny koszykarskiej. Ale nie wiedzą nic o mnie.- smutno odpowiedział Alan
- W takim razie to ty coś teraz o sobie opowiedz, przynajmniej ja coś będę o Tobie wiedzieć.- powiedziała Destiny.
Alan opowiadał spontanicznie o swoim życiu. Gdy nagle zadzwonił Alana telefon. Wyciągną go z kieszeni i powiedział:
- Sory, muszę odebrać.
- No spoko. - Odpowiedziała Destiny
To była dziewczyna Alana, Nikol. Rozmawiali nie długo. Alan usiadł koło niej i powiedział:
- Dobra najwyższa pora zbierać się, bo nas komary pogryzą. Wstał i pomógł zebrać się Destiny.
Alan odprowadził Destiny pod dom i odezwał się:
- No to jak podobało się?
- I to bardzo, nieco cię poznałam.
- To dobrze. Teraz muszę już iść, Trzymaj się!
- Myślę, że to jeszcze kiedyś powtórzymy. - zaproponowała Destiny
- Z chęcią - odpowiedział chłopak i ściszonym głosem i ze swoim zniewalającym uśmiechem  powiedział:
- Do zobaczenia w szkole Destiny.
- Do zobaczenia Alan- Odpowiedziała wzdychając Destiny, widząc oddalającego się chłopaka.
Dziewczyna wbiegła do domu, przywitała się z rodzicami i wbiegła na górę do pokoju. Wyciągnęła swój zeszyt i zapisała...

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 1- Niezwykły spacer (część 1)

Był to mokry, letni dzień. Destiny, była to nieśmiała uczennica, o ciemno błękitnych oczach. Była śliczną brunetką o długich włosach. Była wysoka jak na gimnazjalistkę. Chodziła tylko w ciemnych, dżinsach albo w krótkich spodenkach. Nosiła zwykłe T-skirt z napisami.
Siedząc na lekcji historii, wpatrywała się w krople jak spływały po szybie, gdy nagle zadzwonił dzwonek na przerwę. Destiny wychodząc z klasy wpadła na chłopaka, który ma na imię Alan. Alan jest przystojnym brunetem o ślicznych błękitnych oczach. Miał ciemną karnację i piękny uśmiech, za którym cała szkoła szalała. Ale nie tylko za jego uśmiechem szaleli, również za to że był jednym  z największych przystojniakiem w całej szkole. Destiny również za nim przepadała. Patrząc sobie w oczy, Alan przeprosił i powiedział:
- Szkoda, że taka brzydka pogoda, bo byś mogła ze mną przejść się dziś na spacer, w ramach wynagrodzenia.
Patrząc na okno powiedziała:
- No szkoda, może innym razem?
- No pewnie. Dobra muszę już lecieć, Narazie..
-Narazie..
Destiny zamartwiała się, że  jak taka pogoda mogła jej zniszczyć najpiękniejszy dzień w życiu. I marzyła aby pogoda się poprawiła.
 Po trzech lekcjach pogoda się poprawiła a na twarzy Destiny pojawił się uśmiech. Nadszedł czas na lancz. Destiny kierowała się w stronę stołówki, gdy nagle zatrzymała się, widząc na korytarzu  Alana ze swą dziewczyną, Nicol. Strasznie jej nienawidziła, bo była rozpieszczoną blondynką, która ładowała na swoją twarz pełno makijażu. Alan popatrzył na Destiny i się uśmiechną. Destiny odwzajemniła uśmiech i weszła do stołówki. Na lancz wzięła jogurt, sałatkę i hamburgera. Odchodząc wypatrywała puste miejsce, gdy podszedł do niej Alan zapraszając ją do stolika. Destiny zdziwiona zgodziła się i podążyła za chłopakiem do stolika. Gdy wszyscy znajomi doszli do stolika, Alan zapoznał ich z Destiny. Destiny była nieco zawstydzona, ponieważ była strasznie nieśmiała oraz nie chciała się ośmieszyć przed chłopakiem, który jej się podoba, więc dlatego mało mówiła i odpowiadała tylko na ich pytania. Spoglądając na paczkę przyjaciół zatrzymując wzrok na Alanie, zauważyła, że spogląda da nią. Nagle zadzwonił dzwonek na lekcję i wszyscy się rozeszli.