piątek, 27 lipca 2012

Rozdział 9 - Lena dowiaduje się o związku Destiny

    Na lekcji języka angielskiego Destiny i Alan przez cały czas na siebie spoglądali i uśmiechali. Lena nie wiedziała o co chodzi. 
Po dzwonku na przerwę dostali wypracowanie na zadanie domowe i wyszli na przerwę. Lena wyszła pierwsza i za drzwiami czekała na Destiny. Destiny z klasy wyszła razem z Alanem, trzymając się za ręce. Lena była coraz bardziej zdziwiona, więc zaczęła ich śledzić. Najpierw poszli do znajomych Alana, a później pod szafkę Destiny. Lena oczywiście za nimi. Ciągle się do siebie uśmiechali, a Lena powtarzała w kółko " Co tu się dzieje? ". Destiny chwilę po tym poszła do łazienki, a Lena za nią.
- Co wy robicie? - Spytała Lena
- Co? Kto? - Odpowiedziała Destiny
- Ty i Alan! - Krzyknęła Lena
- Aaa.. yy.. noo my ze sobą chodzimy - odpowiedziała Destiny
- Kto?! Ty i On ?! - Spytała Lena zła
- Tak - Oznajmiła Destiny
- Czemu mi nie powiedziałaś ? - Spytała Lena
- No właśnie chciałam dziś Ci o tym powiedzieć ale jakoś się teraz dowiedziałaś- Odpowiedziała Destiny
- No ba ja czekam na Ciebie, a ty wychodzisz z nim za rękę beze mnie! - Powiedziała Lena
- No przepraszam, jak mam Ci to wynagrodzić?
Lena się przez chwilę zastanawiała i odpowiedziała:
- Daj mi tą twoją szarą bluzkę, która mi się bardzo podoba 
- Spoko, mogę do tego jeszcze dorzucić Dejwida - Odpowiedziała Destiny
- Jak Dejwida? - Spytała Lena
- No bo ostatnio pytał czy nie masz chłopaka, a ja odpowiedziałam, że nie masz - powiedziała Destiny
- Serio? Pytał o mnie?-Uśmiecznęła się Lena
- Tak, więc jak chcesz to mogę was ustawić - Oznajmiła Destiny
- Pewnie, że chcę - odpowiedziała Lena
I całą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Destiny wychodząc powiedziała:
- Pogadamy na stołówce

środa, 18 lipca 2012

Rozdział 8 - Kłótnia z Leną

    Był poniedziałek, Destiny obudził budzik, który był nastawiony na 6.30. Wyjrzała przez okno, aby sprawdzić jaka będzie pogoda. Zapowiadało się słonecznie. Destiny poszła do łazienki i się tam umyła oraz przebrała w ciuchy do szkoły. Jak już skończyła te czynności zeszła na dół do kuchni. Na śniadanie zrobiła Sobie dwie kanapki. Kanapki były zrobione z wędliną, pomidorem, solą i pieprzem. Do tego Destiny zaparzyła malinową herbatę. Usiadła do stołu. Gdy już zjadła, włożyła naczynia do zmywarki i poszła do pokoju się spakować. Popatrzyła na plan lekcji i zaczęła pakować swoje książki. Jak już się spakowała to zeszła na dół, pożegnała się i odeszła na przystanek. Autobus był punktualnie. Destiny do niego wsiadła i na samym końcu zauważyła Lene. Podeszła tak i powiedziała:
- Hej Lena! Co tam?
- Cześć - Odpowiedziała ignorującym głosem
- Coś się stało? - spytała Destiny
- Nie - Odpowiedziała krótko
Destiny wiedząc, że coś się stało już się nie odzywała. Jej głowa była zapełniona tylko myślami o co poszło Lenie. Po piętnastu minutach autobus dojechał pod szkołę. Destiny wyszła z niego jako 13, a Lena jako ostatnia. Destiny poszła do szafki odłożyć książki, a wzrokiem wyszukiwała Alana. Gdy zamykała drzwiczki i za nimi stał Alan. 
- Cześć Piękna, zmieniłaś już status na facebook'u ? - Zapytał śmiesznym głosem Alan
- Cześć Skarbie, nie, jeszcze nie - Odpowiedziała zdziwionym głosem, dając mu całusa na powitanie
- Aha - Odpowiedział Alan smutnym głosem
- Jak wrócę to zmienię, dobrze? 
- Jasne, że tak Kotku - Odpowiedział
- Dobra, ja muszę lecieć znaleść Lene, do zobaczenia misiu - Odeszła Destiny dając mu całusa na pożegnanie.  Destiny szukała Leny po całej szkole i nigdzie jej nie było. Nagle wpadła na myśl gdzie może ona być. szybkim krokiem poszła do damskiej toalety. Otworzyła drzwi i weszła. Okazało się, że to była dobra myśl bo Lena była w łazience. Destiny podeszła do Leny i zapytała:
- Powiesz mi czemu się na mnie obraziłaś?
- Nie wiesz?
- No właśnie nie!- Odpowiedziała Destiny
-To pomyśl. Dobra podpowiem Ci, Niedziela, coś Ci to mówi - Powiedziała rozłoszczona Lena
- No nie, nie możesz mi normalnie powiedzieć?! - Spytała zła Destiny
- No dobra powiem Ci !- Odpowiedziała Ochłonięta złością Lena
- W niedzielę, zadzwoniłam na telefon twojej mamy by Ci coś powiedzieć, ale okazało się, że Ciebie już nie było, no to się żegnałam z Twoją mamą i na koniec rozmowy powiedziałam, aby przekazała życzenia twojej cioci Luizy. I wiesz co się okazało? Że twoja ciocia nie miała wtedy imienin! A ty Sobie gdzieś wyszłaś! To się stało! - Opowiedziała zła Lena
Destiny się zawstydziła i się jej głupio zrobiło, ponieważ pierwszy raz okłamała swoją najlepsza przyjaciółkę.
- Powiedzieć Ci prawdę, która może trochę zaboleć? - Spytała Destiny
- No mów! I tak już nie mam nic do stracenia - Odpowiedziała Lena
- W niedzielę odmówiłam spotkania, ponieważ umówiłam się z Alanem i nie chciałam mu odmówić ani ciebie zranić. Właśnie takiej sytuacji chciałam uniknąć. Więc dlatego wymyśliłam to o tych imieninach cioci. - Powiedziała Destiny
- Czemu nie powiedziałaś? Przecież bym zrozumiała! Też bym wolała spotkanie z wymarzonym chłopakiem. - Oznajmiła Lena
- Przepraszam.. - Powiedziała Destiny przytulając się do Leny.
-  Przeprosiny przyjęte - Oznajmiła Lena
- Nawet wiem jak Ci to wynagrodzić - Powiedziała Destiny ze złowieszczym uśmiechem 
- Jak? - Spytała Lena
- Nadal Ci się podoba Dejwid? - Spytała Destiny
- Tak, a co? - Spytała przerażona Lena
- Zesfatam Was  - Odpowiedziała Destiny
- Ale jak? - Spytała Lena
- Zobaczysz już zaraz - Odpowiedziała Destiny i nagle zadzwonił dzwonek na język angielski. wszyscy udali się do swoich klas.

niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 7 - Spacer po miasteczku

    Destiny trzymając Alana za rękę, spytała:
- To gdzie idziemy? 
- Znasz całe miasteczko?
- No niee.. do końca - Odpowiedziała Destiny
- No to mam plan! - Oznajmił Alan
- Powiesz jaki?
- Zobaczysz - Uśmiechając się powiedział Alan
- Mówisz jak moja mama! - Powiedziała Destiny
    Alan podszedł do budki z hod dogami i się zapytał:
- Z czym chcesz? Keczup czy musztarda?
- Z keczupem i musztardą - Odpowiedziała Destiny uśmiechając się
Alan zdziwiony jej wyborem powiedział:
- Dobry wieczór, ja poproszę dwa hot dogi jeden z keczupem a drugi z keczupem i musztardą
- Dobrze,.. - Powiedziała pani w budce
Pani w budce przygotowywała im hod dogi.
- Proszę 
- Dziękuję
Alan zapłacił Pani za hod dogi i poszli dalej.
- Kto normalny je musztardę z keczupem?! - Śmiejąc się zapytał Alan
- Nikt. Wiesz.. ja jestem ta nienormalna - Odpowiedziała Destiny śmiejąc się.
- Z czego się śmiejesz ? - Spytał Alan
- Z Ciebie - Odpowiedziała Destiny uśmiechając się
- Ze mnie?! Ja jestem taki śmieszny? - Spytał śmiesznym głosem Alan
- No, bo masz wąsy z keczupu - Zaśmiała się Destiny
- Aha. No tak To jest śmieszne - Powiedział zawstydzony Alan
- Czekaj.. pomogę Ci to zmyć - Oznajmiła Destiny  
Destiny go pocałowała w górną wargę.
- I jak zmyło się już? - Zapytał Alan
- Jeszcze nie - Odpowiedziała Destiny i go jeszcze raz pocałowała
- A teraz? - Ponownie zapytał się Alan
- Tak, już tak - Oznajmiła Destiny
Alan wziął na palec trochę keczupu i usmarował Destiny górną wargę.
- To teraz ja Cię umyję - Uśmiechnął się Alan i ją pocałował namiętnie
- Dobra idziemy dalej, chcę Ci pokazać takie jedno nieziemskie miejsce - Powiedział Alan i ruszyli.
Szli wolnym krokiem. Alan opowiadał śmieszne historie o niektórych miejscach i budynkach. Po jakimś czasie już dotarli do tego miejsca.
Miejsce to wyglądało wieczorem zniewalająco. Była to duża góra, z widokiem na miasteczko oświetlone światłami. Na górze znajdował się wielki dąb, a pod największą gałęzią była zbudowana ławka. 
- No, jesteśmy już na miejscu - Oznajmił Alan
- Jest tu naprawdę ślicznie - Odpowiedziała Destiny
- I to jest właśnie drugie ulubione moje miejsce - Powiedział Alan
- Dużo osób o nim wie? - Spytała się Destiny
- Nie. Tylko ty i Dejwid - Odpowiedział Alan
- Jak często tu przychodzisz?
- No wiesz, zależy jak często muszę coś rozmyślać. - Odpowiedział Alan
- Może usiądziemy?- Zaproponował Alan
Destiny nic nie powiedziała tylko kiwnęła głową, że się zgadza i usiadła. Wpatrywali się w gwiazdy i gwiazdozbiory. Nagle zauważyli spadająca gwiazdę:
- Patrz! Spadająca gwiazda! Szybko pomyśl życzenie - Krzyknęła Destiny
- Nie muszę - Powiedział spokojnym głosem Alan
- Dlaczego? - Spytała ze zdziwieniem Destiny
- Bo moje marzenie właśnie się spełnia - Odpowiedział ze zniewalającym uśmieszkiem
- Ooo.. to takie słodkie - Odpowiedziała zawstydzona Destiny
- Muszę Ci coś jeszcze powiedzieć - Oznajmił
- No co? Mów - Powiedziała Destiny
- Zerwałem z Nicol na poważnie - Powiedział smutno a zarazem ulgowo Alan
- Dlaczego? Co się stało? - Spytała szczęśliwie ale ukrywając to Destiny
- W sumie to nic. Nie chciałem tego dłużej ciągnąć, bo to było po prostu bez sensu - Odpowiedział Alan
- I chciałem się Ciebie Destiny o coś zapytać - Oznajmił
- A o co? - Odpowiedziała 
Alan z pod ławki wyciągną czerwoną różę i powiedział:
- Zostaniesz moją dziewczyną? 
Destiny na trzy sekundy zamarła i jąkając odpowiedziała:
- J.. j.. ja?
- No chyba, że nie chcesz - Odpowiedział
- Niee.. znaczy tak. Yyy.. chcę z Tobą chodzić Alan - Odpowiedziała
 Alan się uśmiechną takim uśmiecham jakiego Destiny jeszcze nie widziała. Patrzyli sobie głęboko w oczy, przybliżając się do siebie stopniowo, a gdy byli już tak blisko, że stykali się swoimi wargami, po prostu się pocałowali.
Z powrotem patrzyli na gwiazdy i odezwał się Alan:
- Widzisz tą najjaśniejszą gwiazdę koło wielkiego wozu?
- Tak
- Gdy będziemy oddaleni od siebie, to popatrz na nią wtedy i ja będę na nią patrzeć
- Dobrze, będę - Odpowiedziała Destiny
- Jest dwadzieścia po ósmej, czas się już zbierać - Oznajmił Alan. Wziął za rękę Destiny i odeszli.
Szli szybkim krokiem ale jednocześnie takim spokojnym. Pod dom Destiny doszli w dwadzieścia minut, na koniec spaceru był duży całus w usta i we dwoje się rozeszli. Destiny weszła do domu i krzyknęła"Jestem!", rodzice siedzieli w salonie przed telewizorem. Nic nie powiedzieli. Destiny wyszła po schodach do pokoju i poszła spać.

środa, 11 lipca 2012

Rozdział 6 - Odmówienie spotkania

     Gdy Destiny zjadła  musli, poszła po telefon aby zadzwonić do Leny. Wyszukała jej numer i nacisnęła zieloną słuchawkę. Po dwóch sekundach usłyszała "Przepraszamy ale twoje konto jest puste" a potem to samo tylko, że po angielsku. Destiny pożyczyła się telefonu mamy i przepisała numer Leny i do niej zadzwoniła. 
- Hej Lena tu Destiny 
- Hej Destiny! Czemu dzwonisz?
- Jest taki mały problem - Oznajmiła Destiny
- A jaki to problem? - Zapytała Lena
- No.., że dziś nie dam rady się z Tobą spotkać, bo jadę do cioci Luizy na imieniny - Szybko coś wymyśliła Destiny
- No dobra nic nie szkodzi, przecież możemy się spotkać w każdy inny dzień - Pozytywnie powiedziała Lena
- No to fajnie, do zobaczenia - Powiedziała Destiny
- Do zobaczenie 
I się rozłączyły. Destiny odetchnęła z ulgą i się uśmiechnęła. Wyszła na górę i zaczęła szperać w szafie poszukując ciuchów na  wieczór. Wybrała ciemno fioletową tunikę do tego krótkie spodenki i trampki. Włosy miała uczesane w małego koka, a na uszach kolczyki w kokardkę. 
Destiny weszła jeszcze na chwilę do łazienki i posmarowała swoje usta błyszczykiem. Weszła jeszcze na chwilę na laptopa, gdy napisał do niej Alan.
- No ja już za minutkę wychodzę, Dejwid mnie podrzuci 
- No spokojnie przecież Ci nie ucieknę - zażartowała Destiny
- To ja już wyjeżdżam - I zniknął 
Destiny wyłączyła laptopa i zbiegła po schodach do drzwi. Nie wiele czasy później podjechał samochód, a z niego wysiadł Alan i samochód odjechał. Podszedł pod drzwi i zadzwonił dzwonkiem. Destiny otworzyła drzwi, złapała go za rękę i poszli w dal.
   Po jakimś czasie zadzwonił mamy Destiny telefon, to była Lena. Mama Destiny podeszła i odebrała go.
- Dzień dobry z tej strony Lena czy jest Destiny? - Zapytała Lena
- Dzień dobry, niestety ale jej nie ma, wyszła gdzieś - Odpowiedziała mama
- Aha. To dziękuję i proszę przekazać życzenie z okazji imienin dla cioci Luizy
- Ale ciocia Luiza nie ma dziś imienin - Oznajmiła mama
- Nie ma? Ale Destiny mi powie... - I nagle Lene olśniło
- Aha to nie, przepraszam bardzo i dobranoc - Powiedziała Lena
- Dobranoc Lena- powiedziała mama
Lena była smutna, że ją najlepsza przyjaciółka okłamała. Postanowiła, że jutro ją poprosi o wyjście i z nią wytłumaczy tą sprawę.

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 5 - Zaplanowanie spotkania

    Była niedziela, Destiny po przebudzeniu poszła do łazienki się umyć i przebrać w ubrania codzienne. Jak wyszła z łazienki, włączyła laptopa i zeszła po cichu na dół po śniadanie. Na śniadanie zrobiła sobie trzy kanapki z szynką, sałatą, pomidorem, pieprzem i solą. Do tego herbatę malinową. I uciekła na górę do pokoju. Usiadła przed laptopem i zaczęła pisać z Leną. Umówiła z nią dziś na spacer. 
 Dobiła godzina dwunasta, nadszedł czas na obiad. Destiny zeszła po schodach do kuchni pytając się mamy co na obiad:
- Mamo, co na obiad?
- Zobaczysz - odpowiedziała mama
- Czemu ty zawsze tak mówisz, zamiast powiedzieć konkretnie ?! - Spytała Destiny
- Bo Tak! Siadaj już - Powiedziała mama
 I Destiny usiadła do stołu.
- Zawołaj jeszcze tatę - Powiedziała mama
- Tatooo...! Chodź na obiad! - Krzyknęła Destiny
 I tata niebawem się pokazał i także zasiadł do stołu. Mama podała obiad na stół i wszyscy zaczęli jeść. Po obiedzie Destiny poszła do pokoju. Siadła przed laptopem i zaczęła sprawdzać swoje powiadomienia. Gdy już tak siedziała tam z pół godziny i nie miała co robić, postanowiła już zejść z laptopa. Odchodząc od laptopa nie zamknęła strony tylko schowała go do paska usłyszała dźwięk przychodzącej wiadomości na facebook'u. Destiny odwróciła się, wiedząc że to napisała Lena. Podeszła do laptopa i otworzyła stronę. Osoba, która napisała do Destiny to nie była Lena tylko Alan. Napisał do niej:
- Cześć. Co tam?
- O hej. Dobrze. A u Ciebie? - Odpowiedziała Destiny
- A też, trochę mi się nudzi
- No mi też
- To co wyjdziemy gdzieś? - Zaproponował Alan
Destiny zastanawiając się przez chwilę odpisała:
- No czemu nie?
- O której Ci by pasowało?
- No nie wiem mi obojętnie
- No to może za dwie godzinki? 
- No pewnie, to ja czekam 
Destiny pożegnała się z Alanem i odeszła od laptopa. Położyła się na łóżku i myślał jak odmówić spaceru Lenie, aby nie była obrażona. 
Zaszła na dół do kuchni i przygotowała sobie miskę musli. Zasiadła do stołu i jadła. Nagle wpadła na plan jak odmówić Lenie zaplanowanego spotkania.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 4 - Impreza u Alana

   Destiny się obudziła i przypomniała sobie o dzisiejszej imprezie. Postanowiła, że zaplanuje już mniej więcej jak się ubierze. Wymyśliła, że ubierze się w spodnie rurki do tego biały T-shirt z nadrukiem amerykańskiej flagi. Buty to będą czarne trampki a włosy rozpuszczone z grzywką na bok. Bransoletki to będą takie kółka kolorowe. Ale musiała się upewnić czy czegoś tam jeszcze nie dodać, więc zadzwoniła do Leny. I spytała:
- Lena masz czas?
- No mam
- To przyjdź do mnie za pół godziny 
- Dobra, będę 
I się rozłączyły. Destiny w tym czasie poszła się przebrać i zjeść śniadanie. Na śniadanie zjadła sobie dwie kanapki z wędlina i pomidorem, a do tego herbatę. Jak zjadła poszła oglądać telewizję. 
Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Destiny się zerwała z kanapy i otworzyła drzwi. Była to Lena. Dziewczyny poszły do góry, do pokoju. Destiny powiedziała jej w co się ubierze. Lena powiedziała, że do tego jakieś kolczyki by się przydały. Szybko jakieś znalazły.  Destiny włączyła laptopa i dziewczyny siedziały przed nim przez jakieś półtora godziny, gdy nagle Destiny się odezwała:
- A ty?
- Co ja?
- W co ty się ubierzesz? - spytała Destiny
- No myślałam, że w krótkie spodenki a do tego biała tunika.- odpowiedziała Lena
- A buty?
- No baleriny, czy nie?
- No mogą być.
Po chwili odezwała się :
- Na mnie już czas - oznajmiła Lena.
- No dobra, to idę Cię odprowadzić pod drzwi.
Destiny odprowadziła Lene pod drzwi i wróciła do pokoju. Zostało jeszcze tylko trzy godziny do imprezy. Pierwszy raz będzie na takiej imprezie.
Destiny pobiegła do kuchni napić się oranżady i wróciła do pokoju. Zaczęła się już ubierać, po chwili usłyszała dźwięk powiadomienia na Facebook'u. Podeszła do laptopa i sprawdziła. Okazało się, że to było zaproszenie do grona znajomych od Alana. Destiny aż oman nie zemdlała. Gdy już doszła do siebie poszła do łazienki odświeżyć twarz i umyć zęby. Miała lettki makijaż bo tylko tusz do rzęs, puder i różowy-brokatowy błyszczyk. Zostało tylko jedna godzina, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Destiny podeszła pod drzwi i je otworzyła. Była to Lena. Destiny wpuściła ją do środka i powiedziała:
- Wow, ale ty wyglądasz...- nawet nie dokończyła zdania, gdy Lena się odezwała
- Ja? To właśnie ty
-  No nie byłam bym tego taka pewna
- To co idziemy już?- Zapytała Lena
- No - Zgodziła się Destiny
Destiny krzyknęła głośno " Wychodzę, mam telefon" i usłyszała "okey".
Dziewczyny szły spokojnie i nie śpiesząc się.
Gdy już doszły pod dom Alana, dziewczyny były zaskoczone.  Jego dom był wielki i ładnie zaprojektowany. Miał trzy piętra, a pokoje z balkonami. Ogród był zadbany i idealnie przycięty. 
  Weszły do środka. Było tam zniewalająco. Muzyka głośno grała, było dużo ludzi, niektórych Destiny nie znała. Na stole w koncie salonu stał stolik z przekąskami i z napojami. 
Lena do Destiny :
- Łał, ale tu jest... - nawet nie dokończyła gdy Destiny przeszkodziła
- Wiem, nie musisz kończyć. Patrz tam stoi Alan! 
- No to idź z nim pogadaj.
- Ale jak? - Spytała Destiny
- No nie wiem, wymyśl coś
- Tylko co?
Alan  odwraca się i patrzy na dziewczyny. Uśmiecha się zniewalająco i idzie w kierunku Destiny.
- O nie! idzie tu! - zdenerwowana powiedziała
Alan podchodzi do dziewczyn i mówi:
- Cześć, dziewczyny. I jak podoba się wam moje królestwo?
- No wiesz jesteśmy tu od jakiś dziesięciu minut i jak na razie jest fantastycznie.- Odpowiedziała Destiny.
- To się bardzo cieszę, czekajcie poznam was z moim bratem, on jest didżejem na tej imprezie.
- Okey - odpowiedziała tym razem Lena
Tym czasem Lena między Destiny 
- Ejj a jak to ktoś fajny? - Zapytała Lena
- No to się poznacie. O idą! - Oznajmiła Destiny
- No to jest mój brat, Dave ale mówimy na niego Dejwid. - Powiedział do Destiny i Leny
- A to jest Destiny i Lena - Powiedział do Dejwida.
Dave był starszy od Alana o 2 lata. Miał ciemną karnację i czarne włosy postawione na żelu. 
Ładne, śnieżne zęby.  Oczy miał niebieskie.
- Yo, Destiny, Yo, Lena, miło mi poznać - Powiedział Dejwid
- Mi też - Odpowiedziały jednocześnie dziewczyny i się lekko zaśmiały.
- Dobra ja spadam no moje miejsce - Oznajmił Dejwid patrząc się słodko na Lene i odszedł.
- Co to oprowadzić was? - Zapytał Alan
- No pewnie- Odpowiedziała Destiny
- Wiecie, może ja zostanę tu na dole i coś zjem - Szybko wymyśliła Lena, żeby jak najdłużej patrzeć na Dejwida.
- No dobra nie będę Cię zmuszał - Oznajmił Alan
- To do zobaczenia później - Powiedziała Lena
- No na razie - Powiedziała Destiny uśmiechając się
Alan objął Destiny i zaczął oprowadzać ją po jego domu. Zaczął od pierwszego piętra, na którym znajdowały się pokoje takie jak: dwie łazienki, kuchnia, salon, trzy przedpokoje i jeden pokój przeznaczony do różnych zabaw. 
- No to teraz idziemy na drugie piętro- Oznajmił Alan
- Okey
Gdy doszli do jego pokoju Alan się odezwał:
- Wiesz.. tam nie ma nic ciekawego ale zapraszam- powiedział, otwierając drzwi
 Gdy tam weszli Destiny zaświeciły się oczy. Pokój był ogromny koloru ciemno niebieskiego z jasnymi akcentami. Na ścianie wisiały plakaty słynnych koszykarzy jak i piłkarzy. W kącie była klasyczna gitara. Naprzeciwko łóżka wisiał mały kosz do koszykówki a pod nim piłka koszykowa. Na półce zdjęcia rodziny i jego osiągnięcia. Destiny rozglądając się podeszła do zdjęcia jego i jego ojca i powiedziała:
- To twój tata?
- Tak
- Gdzie on teraz jest?
- W Norwegi 
- Szkoda, pewnie rzadko się widujecie?
- Nie aż tak rzadko. Przez całe wakacje, we wszystkie święta i kiedy tylko chcemy. Ale bilety są bardzo drogie. - Odpowiedział Alan 
- Chodź pokażę Ci jeszcze widok z balkonu - Powiedział Alan i wziął ją za rękę
Przesunął szklane drzwi i wyszli na balkon. Widok był piękny.
- Jak tu jest ślicznie - Oznajmiła Destiny
- Wiem, to jest jedno z moich ulubionych punktów widokowych. Ja i mój brat mamy najlepsze widoki, rodzice mają widok na główną ulicę.
- Też bym taki chciała, tylko że z mojego balkony widać same drzewa i sąsiadów. - Powiedziała Destiny
- To co idziemy nad basen? - Zaproponował Alan
- No pewnie
Zeszli na dół i wyszli na basen. Basen był w kształcie takiej jakby fasolki i był ładnie oświetlony. 
- To co skaczemy? - Zapytał Alan
- Yy.. w ciuchach? - Zapytała przerażona Destiny
- No chyba, że wolisz sie rozbierać? - zażartował Alan
- No dobra to skaczemy - powiedziała szybko Destiny i wepchnęła Alana do wody. I zaczęła się śmiać, Alan także.  
- Pomożesz mi wyjść? - Zapytał Alan wyciągając rękę do niej. Destiny podała mu rękę, Alan ją pociągnął i Destiny wleciała do wody. Za czeli razem pływać i sobie nawzajem dokuczać. Destiny chciała dopłynąć do drabinki aby wyjść ale Alan złapał ją za biodra, następnie ją objął i przytulił mówiąc do uszka " Nie puszczę Cię tam, bo potrzebuję Cie tu". Destiny się odwróciła w stronę Alana i się uśmiechnęła, pytając:
- Do czego mnie tu potrzebujesz?
Alan patrząc jej głęboko w oczy pocałował ją. 
Patrzyli sobie w oczy w tedy tym razem Destiny go pocałowała. Wyszli z wody, Alan podał jej ręcznik. Gdy się już wytarli do Destiny zadzwonił telefon. To była mama i powiedziała jej żeby już wracała do domu. Destiny niechętnie się zgodziła i powiedziała że będzie do godziny i się rozłączyła.
- Niestety zaraz muszę już iść - Powiedziała do Alana
- No spoko odprowadzę Cię - Powiedział Alan
- No chyba nas bo ja jestem tu z Leną. - Powiedziała Destiny
- O właśnie a gdzie ona jest? - Zapytał Alan
- Nie wiem, poszukajmy jej
I zaczeli jej szukać. Nigdzie jej nie było. Alan podeszedł do brata i spytał się go czy nie widział Leny. Dejwid odpowiedział:
- Miałem przekazać, że on musi już iść do domu
- Aha dzięki
Alan podeszedł do Destiny i jej powiedział:
- Lena już poszła
- Jak to beze mnie? No to trudno, chyba faktycznie mnie tylko odprowadzisz
- No to co zbieramy się? - zapytał Alan
- No - odpowiedziała sympatycznym głosem Destiny
Alan wziął ją za rękę i wyprowadził z domu. Szli spokojnie, opowiadali o zbliżających się wakacjach, gdy już byli pod domem Destiny, Alan się zapytał:
- I co podobało się?
- No bardzo
- To się bardzo cieszę
Destiny podziękowała mu za zaproszenie i go pocałowała namiętnie. 
- Do zobaczenie  Destiny- powiedział odchodząc Alan
- Do zobaczenia Alan- Krzyknęła
Destiny weszła do domu i powiedziała:
- Już jestem 
- Najwyższa pora - powiedziała mama
Destiny poszła do pokoju i rzuciła się na łóżko i tak zasnęła.