poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 10 - Smakowita bitwa

   Po trzeciej lekcji, którą była Historia. Uczniowie weszli na stołówkę i podeszli do ladny z lanczem, żeby nabrać sobie jedzenie. Destiny nabrała sobie: sałatkę, frytki i jogurt truskawkowy. Wahała się pomiędzy truskawkowym, a jagodowym ale wybrała truskawkowy. A Alan wziął sobie tylko jogurt waniliowy. Natomiast Lena wzięła sobie hamburgera, sok pomarańczowy, frytki i jak wszyscy jogurt jagodowy. Cała trójka usiadła do stolika, ale nie do takiego, w którym siedzieli dotychczas, tylko do innego. Założyli nową paczkę, w której byli tylko oni.
  Destiny ubrudziła się keczupem na twarzy przez frytki, Alan próbował jej to wyczyścić ale rozmazał to jeszcze bardziej. Cała trójka się roześmiała. Destiny chcąc się odegrać, posmarowała jogurtem policzko Alana, gdy ten nie patrzył, tym razem tylko Lena się śmiała i powiedziała:
- Nie umiecie jeść jak ludzie?
Destiny najpierw popatrzyła na Alana chytrym wzrokiem, a potem na Lene. Wzięła frytkę i rzuciła w przyjaciółkę. Lena wzięła z sąsiedniej ławki pączka i rzuciła w Destiny, ale ona się uchyliła, a pączkiem dostał ktoś inny, który również chciał oddać ale trafił w kogoś innego. I tak rozpoczęła się "Smakowita bitwa". Dostała nawet dyro szkoły, która chciał powstrzymać te bitwę.
Destiny, Alan i Lena schowali się pod okrągłym stolikiem, by uniknąć dostania jedzeniem w twarz.
 Bitwa trwała z piętnaście minut, a wszyscy się świetnie bawili do puki nie wszedł zastępca dyrki. Wszyscy się jego bali, ponieważ dawał surowe kary i wiele uczniów przez niego nie przeszło do następnej szkoły.
- Kto to rozpoczął?! - Krzyknął Dyrektor i wszyscy ucichli jakby miało się coś zaraz stać.
Destiny popatrzyła szczenięcymi oczami na Alana a potem na Lene, gdy nagle Alan wsał i powiedział:
- To ja, panie dyrektorze
Destiny kucała jak słup.
- Nie prawda, to ja to rozpoczęłam - Oznajmiła, chroniąc swojego chłopaka
- Co ty robisz?! Ja to załatwię - powiedziała Alan do Destiny
- Jeśli ktoś tu ma być winny to tylko ja - oznajmiła Lena - Panie dyrektorze, ta dwójka nie jest niczemu winna to ja rozpętałam to "coś"
Wszyscy stali jak wmurowani.
- Hmm... niech pomyślę co by tu zrobić. Już wiem Lena.. Destiny and Alan! Marszem do mojego gabinetu. - Oznajmił Dyrektor ze złowieszczym uśmieszkiem, patrząc się na Alana
I cała trójka ruszyła gęsiego ze spuszczonymi głowami do gabinetu, dyrektor na nimi.
   Dyro zasiadł w swoim wysokim, czarnym fotelu i odezwał się:
- Niech mi ktoś powie co to miało znaczyć na stołówce! - powiedział podniesionym tonem dyrektor.
- To nie miało tak wyglądać, rzuciłam w Lene, a ona chciała mi oddać, a ja się schyliłam i dostał się ktoś inny - Opowiedziała destiny
Pan Dyrektor słuchając, patrzyła na Alana i powiedział:
- Alan a ty jaki miałeś w tym udział? - spytał zaciekawiony
- Nie miał żadnego - krzyknęła Destiny
- Tato, błagam nie rób im nic złego - wyszedł z szeregu Alan i podszedł do Dyrektora
- Tato? - szepnęła Lena
- Tak. To mój tata - Oznajmił Alan
- No by tu z wami począć? - zastanawiał się tata Alana i wzdychał
- Już wiem, po lekcjach posprzątacie całą stołówkę. Tym razem wam się upiecze ale nie ręczę za siebie następnym razem.
Nikt już się nie odezwał, tylko wszyscy wyszli w ciszy z gabinetu oprócz Dyra, który stał przed swym biurkiem.
Trója zamieniła jeszcze kilka słów i rozeszli się na lekcje.

7 komentarzy:

  1. Super.Tak długo czekałam.Jak mineły wakacje ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało. Mi minęły bardzo dobrze a Tobie?

      Usuń
  2. Od dziś zaczynam go czytać ! :D Hmm a tata Alana przypadkiem nie był w jakimś innym kraju? i chłopak nie mówił że widzą się tylko na święta? Nie rozumiem jakim cudem jest dyrektorem. Czekam na następny mam nadzieję że będzie szybko :) Zapraszam do siebie ;d http://fall-in-love-in-london.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie to wyjaśnione w następnych rozdziałach;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mogę sie tak zapytać kiedy kolejny rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wesołych Świąt :) Dziękuje że obserwujesz mojego bloga :)

    OdpowiedzUsuń